xxx

joined 3 years ago
 

24 lutego o 15:30 anarchistyczny blok zebrał się na skwerze Tarasa Szewczenki. Przybyłyśmy pod Ambasadę Rosji na pół godziny przed rozpoczęciem głównej Demonstracji, gdzie gromadziły się już tysiące ludzi. Mimo prób skoordynowania naszego bloku z organizatorkami, nie udało nam się uzyskać miejsca na nasze przemówienie z głównej sceny. Dlatego przygotowałyśmy swoje nagłośnienie i rozstawiłyśmy się już wcześniej w widocznym miejscu pod ambasadą, rozstawiając ścianę z banerów, czarnych i czarno-czerwonych flag. Większość osób w bloku była zamaskowana. Od wyjścia z miejsca zbiórki, przez cały czas trwania demonstracji towarzyszyła nam “eskorta” policji.

Rozpoczęłyśmy przemówieniem:

“2 lata… 2 lata strachu, cierpienia, żałoby i nadziei. Nadziei na szybkie zwycięstwo i powrót do normalnego życia. Nadziei, która z każdym mijającym miesiącem słabnie i ustępuje miejsca świadomości, że to się szybko nie skończy. Entuzjazm, z jakim społeczeństwo stawiało opór w pierwszych miesiącach wojny, powoli ustępuje miejsca bezradności i zmęczeniu. Zmęczeni są ci, na których domy codziennie spadają bomby, zmęczeni bliscy tych, którzy zginęli z rąk okupantów, ale przede wszystkim zmęczeni są ci, którzy do dziś siedzą w okopach i kontynuują walkę o życie i wolność. My też jesteśmy zmęczeni i nieraz czujemy się bezradni. Wspieramy bliskich na froncie odczuwając boleśnie każdą ich stratę. Entuzjazm wynikający z mobilizacji z pierwszych miesięcy wojny zastąpiła rutyna i żałoba. One zabijają nie gorzej niż miny, bo gdy ginie nadzieja, ginie szansa na przyszłość.

Międzynarodowa, czy raczej międzypaństwowa solidarność nie zadziałała tak, jak tego oczekiwaliśmy. Po 2 latach kraje zachodnie nadal powierzchownie odgrywają rolę współczujących, ale w praktyce odmawiają Ukrainie wystarczającej pomocy wojskowej. Dwulicowe oświadczenia zachodnich polityków to nic innego jak populizm i mydlenie ludziom oczu. Od dawna było jasne, że kraje zachodnie nie są zainteresowane szybkim zakończeniem wojny w regionie, ponieważ wojna jest dla nich dobrym interesem. Wiele krajów bezwstydnie kontynuuje handel z Rosją, w tym sprzedaż komponentów do produkcji broni, a jednocześnie potępia działania Kremla. Nie powinniśmy się jednak zbytnio dziwić: hipokryzja polityków jest ich normalnym zachowaniem. Nie powinniśmy też czekać, aż zagraniczni lub lokalni politycy przejmą inicjatywę – musimy polegać na sobie nawzajem. Od czasu wybuchu wojny na pełną skalę większość działań solidarnościowych pochodziła od ludzi, nie od ich rządów. Do dziś to my zbieramy fundusze, przyjmujemy uchodźców i nagłaśniamy sprawę, podczas gdy politycy z całego świata wzywają do rozejmu z Putinem. Namawianie strony ukraińskiej do rozejmu na warunkach okupanta obnaża perfidię polityków chcących kosztem ludności ukraińskiej zadbać o własne interesy. Dla regionu oznaczałoby to katastrofę. To zwykli ludzie stoją na pierwszej linii frontu i przelewają krew za wolność, podczas gdy politycy i oligarchowie czerpią zyski ze śmierci i bólu. To ludzie tworzą i utrzymują struktury pomocy i wsparcia tym, których ta wojna dotyka najbardziej. I to w końcu zwykli ludzie, czyli my – jesteśmy jedynymi, które mogą zmusić chciwych i obłudnych polityków do skierowania wymaganej pomocy wojskowej tam, gdzie jest ona potrzebna. Politycy nigdy nie będą robić nic z własnej woli.

Powinnyśmy wspierać każdą inicjatywę samoorganizacji ludności w regionie objętym wojną. Mimo, że ludzie różnie reagują w warunkach wojennych a sytuacje graniczne wyciągają na światło dzienne nieraz ich ciemne strony, tym niemniej jest też miejsce na pomoc wzajemną czy narażanie wlasnego życia by pomóc innym. Tam gdzie państwo nie dociera, między sąsiadami pomagającymi sobie nawzajem (nawet w tak trudnej sytuacji) wytwarzają się mechanizmy, które będą mogły położyć podwaliny pod przyszłe wolne społeczeństwo.

Dlatego dziś chcemy przypomnieć nam wszystkim, że gdyby nie heroiczny opór ludu Ukrainy i internacjonalistycznych bojowników na frontach, gdyby nie wolontariuszki niosące pomoc cywilom ryzykując życiem, gdyby nie nasza międzynarodowa solidarność – nie przetrwalibyśmy tych 2 lat, a oligarchia i politycy sprzedaliby nas i nasze domy okupantom. Żadne państwo, żaden rząd (w tym ukraiński) nie zasługuje na pochwałę, na jaką zasługują ludzie, którzy stoją solidarnie pomimo bombardowań i dzielących ich granic. Ci sami ludzie pewnego dnia położą kres imperiom i dominacji klasowej. Dopóki wszystkie nie będziemy wolne. Wolność albo śmierć!”

Dla zebranych osób miałyśmy też nagrania wiadomości od towarzyszek i towarzyszy z Ukrainy. Dwie wypowiedzi anarchistów walczących na froncie i od towarzyszki z organizacji Help War Victims UA.

(...)

Ostatnie przemówienie kierowało uwagę na problemy współistnienia różnych imperializmów, i kosztów jakie ponoszą społeczeństwa, na przykładach Izraelskiego ludobójstwa na ludności palestyńskiej i tureckich ataków na Północno-Wschodnią Syrię, oraz roli Rosji, USA i Turcji w geopolitycznych rozgrywkach:

“Dwa lata od ataku Rosji na Ukrainę widzimy wyraźnie, że opinia publiczna powoli traci zainteresowanie tym konfliktem. (…). Mocarstwa mogą bezkarnie popełniać zbrodnie na słabszych narodach. Wiedzą, że media powielą wygodną im narrację, a zainteresowanie opinii publicznej po pierwszych kilku miesiącach osłabnie (…) Tymczasem w Ukrainie trwa walka o odzyskanie terytoriów zajętych przez armię Rosyjską. Cierpienia ludności cywilnej są ogromne a przyszłość niepewna. W Gazie armia Izraela zabiła już ponad 29 tysięcy osób. (…) O tureckich bombardowaniach w Północno-Wschodniej Syrii, która jest enklawą demokracji na Bliskim Wschodzie, nawet nie usłyszycie w polskich czy międzynarodowych mediach. (…)

Dlaczego przy okazji drugiej rocznicy najazdu Rosji na Ukrainę chcemy mówić o tak odległych miejscach jak Syria czy Kurdystan? Bo w czasach globalnej polityki wszystkie wojny są ze sobą połączone.(…) Ataki Rosji w Syrii zabiły do tej pory co najmniej 20 tysięcy cywilów.(…) W Syrii widać jak na dłoni, jak skorumpowana jest idea sprawiedliwości międzynarodowej i jak interesy poszczególnych państw decydują o losie społeczności “mniej ważnych” narodów. (…) Kiedy Izrael bombarduje i zabija syryjskich cywilów, równocześnie rząd Turecki osiedla uchodźów z Palestyny na terenach wysiedlonych z Kurdów i innych mniejszości. Syryjczycy zostali podzieleni różnymi liniami frontu i wpływów zagranicznych mocarstw. Dziś bojownicy rekrutowani w Syrii walczą zarówno po stronie Ukrainy jak i Rosji.(…) Jaka jest wobec tego nasza rola? Kiedy państwa kalkulują swoje interesy, zamiast działać w obronie ludości Ukrainy, Palestyny czy Rożawy, jako społeczność międzynarodowa musimy na poważnie zrozumieć, czym jest internacjonalizm.(…) Jedyne, co może powstrzymać wojny, to samoorganizacja mieszkanek tej planety, odebranie władzy politykom i biznesmenom, dla których nie liczy się ani nasza przyszłość ani obecne cierpienia.” Na koniec wspomnieliśmy też międzynarodowych ochotników, którzy waliczyli w demokratycznej rewolucji w Północno-Wschodniej Syrii, a następnie dołączyli do armii Ukraińsiej i polegli w Ukrainie: Leszia z Rosji, Marsi z Wielkiej Brytanii, Czia z Irlandii i inni są naszą inspiracją do działania na rzecz budowy nowego społeczeństwa.

Całość przemówienia dostępna pod linkiem.

Przez cały czas towarzyszyła nam flaga Demokratycznej Autonomicznej Administracji Północno-Wschodniej Syrii. Rozdawałyśmy ulotki w języku polskim i ukraińskim.

Gdy demonstracja ruszyła, uformowałyśmy blok w jej środku skłądający się z przykuwającej uwagę Samby “Rytmy Oporu Sambrokato” składającej się z osób z Warszawy, Trójmiasta, Krakowa oraz otaczającego ją bloku banerów. Blok wyraźnie odróżniał się od reszty demonstracji i wzbudzał ogromne zainteresowanie, choć ze względu na nasz sprzeciw wobec wszystkich imperializmów, nie tylko rosyjskiego, z tysięcy fotografii nam zrobionych, żadna nie znalazła się w mediach głównego nurtu.

Blok rozwiązał się po przybyciu pod sejm. Przez cały przemarsz dominowała dobra atmosfera. Dziękujemy osobom zaangażowanym w pomoc towarzysz.k.om w Ukrainie, oraz przybyłym na demonstrację, nieraz z odległych miast.

wideo

2
submitted 9 months ago* (last edited 9 months ago) by [email protected] to c/[email protected]
1
submitted 9 months ago* (last edited 9 months ago) by [email protected] to c/[email protected]
5
submitted 9 months ago* (last edited 9 months ago) by [email protected] to c/[email protected]
[–] [email protected] 2 points 1 year ago

bardzo ciekawy tekst. dużo roboty z przepisywaniem chyba? czy poza papierową wersją gazety istnieje jakaś elektroniczna?

 

20 lipca 2015 roku zamachowiec-samobójca z ISIS wysadził się w powietrze na konferencji prasowej zorganizowanej przez lewicową młodzież mającą się udać do zrujnowanego Kobane z książkami i zabawkami dla dzieci i w celu odbudowy miasta. Wybuch nastąpił w centrum społecznym Amara w tureckim Kurdystanie, w tym przygranicznym mieście.

Państwo tureckie pół-otwarcie wspierające ISIS (bojownicy ISIS otwarcie z łatwością przedostawali się przez turecko-syryjską granicę, rannych bojowników leczono w tureckich szpitalach, przez tę samą granicę udokumentowano dostawy broni), maczało palce w tym ataku, co zaraz wykorzystało, gdy w ramach wojny z terrorem ISIS bombardowało pozycje walczących z nimi oddziałów.

Po tym ataku zerwano zawieszenie broni między PKK a rządem i rozpoczął się kolejny etap wojny państwa tureckiego przeciwko Kurdom.

W zamachu w Pirsûs zginęło ponad 30 osób.

Wśród zabitych znalazło się pięciu anarchistów. Alper Sapan, Serhat Devrim, Vatan Budak, E. Deniz Erol, Medali Barutçu - Pamiętamy!

tłumaczenie z plakatu tureckich anarchistów: Mieliśmy wiele powodów by z wami walczyć. Od Suruç to nasz obowiązek / dług. Nienawiść na ulice!

 

Czy w tym czasie nawiązaliście relacje z innymi organizacjami, szczególnie palestyńskimi?

W tym czasie, szczególnie nasz lider, wraz z towarzyszem Cumą, nawiązali kontakty z innymi grupami i organizacjami w regionie. Utrzymywaliśmy stosunki ze wszystkimi organizacjami palestyńskimi, które były reprezentowane w Organizacji Wyzwolenia Palestyny. Najsilniejsze stosunki utrzymywaliśmy z Palestyńskim Demokratycznym Frontem Wyzwolenia, Ludowym Frontem Wyzwolenia Palestyny i Frontem Oporu na rzecz Wyzwolenia Palestyny. W tym celu nawiązaliśmy również stosunki z Komunistyczną Partią Iraku, Patriotyczną Unią Kurdystanu (YNK) i Demokratyczną Partią Kurdystanu (PDK), jak również z wieloma organizacjami rewolucyjnymi z Turcji i północnego Kurdystanu, i prowadziliśmy tam rozmowy. Wraz z siedmioma grupami z Turcji utworzyliśmy zjednoczony front oporu przeciwko faszyzmowi. Trwało to jednak tylko rok.

Jako ruch, w tej fazie zabraliśmy ze sobą część palestyńskiego ruchu oporu. Osiągnęliśmy szkolenie wojskowe naszych sił i wzmocnienie organizacyjne. Wspieraliśmy palestyński ruch oporu w sposób koleżeński i braterski. Na tej podstawie zbudowaliśmy solidarność między społeczeństwem palestyńskim i kurdyjskim. Wiele wzięliśmy od Palestyńczyków i nadal patrzymy na ten ich wkład z szacunkiem. Zawsze z dumą oświadczamy, że partyzantka w Kurdystanie rozwinęła się w ramach palestyńskiego doświadczenia. Jesteśmy przekonani, że dzięki temu oporowi wiele oddaliśmy narodom palestyńskim i arabskim i że one tak to postrzegają. Nadal śledzimy sytuację i opór społeczeństwa palestyńskiego i postrzegamy tę walkę jako naszą własną. Chcemy, aby kwestia palestyńska została rozwiązana na poziomie demokratycznym, a narody arabski i żydowski żyły razem jako bracia i siostry.

Jak opór PKK w Libanie wpłynąl na atmosferę w górach Kurdystanu? Jak Pan to ocenia?

Ruch PKK stawiał opór, członkinie i członkowie ginęli śmiercią męczeńską jeszcze przed przewrotem wojskowym z 12 września 1980 roku. Ten opór przygotowywany był do walki przeciwko zamachowi stanu. Siła PKK miała dwa powody w czasie gdy ruch oporu PKK powrócił do kraju z Libanu/Palestyny i rozwinął swoją walkę jako partyzantkę. Pierwszym był duży opór więzienny, który rozwinął się dzięki pionierskiej roli Mazluma Doğana, Hayri Durmuşa i Kemala Pira. Drugim był opór przeciwko izraelskiej okupacji z jej bohaterskimi męczennikami. Wspomniany historyczny opór i jego nieśmiertelni męczennicy uczynili drogę PKK nieodwracalną i dali partyzantce siłę do podążania ku wolności. Oczywiście decydującą rolę odegrało również prawidłowe zdefiniowanie tego oporu przez przywódcę Apo.

W czasach oporu więziennego i walki z okupacją izraelską, w górach Kurdystanu nie było zorganizowanej i walczącej partyzantki. Na obszarze Libanu/Palestyny istniała partyzantka, która była gotowa powrócić do Kurdystanu. Ta partyzantka rozwinęła swojego ducha i siłę, aby powrócić, tworząc w ten sposób partyzantkę wolności Kurdystanu. Bohaterskie akcje z 15 sierpnia 1984 r. przeciwko faszystowskiemu reżimowi wojskowemu z 12 września - rozwinął się na bazie tego oporu. Wspomniany wpływ trwa do dziś.

W jaki sposób taka praktyka wpłynęła na PKK jeszcze przed 15 sierpnia?

Walka w kraju i za granicą, na obcej ziemi, to nie to samo. Niewątpliwie o wiele łatwiej jest żyć i walczyć we własnym kraju i społeczeństwie. Mówi się, że ruchy rewolucyjne po swoich narodzinach mają dwa podstawowe pola doświadczenia: po pierwsze, praktykę w więzieniu i po drugie, praktykę za granicą. Ruchy, które walczą na obu polach i pomyślnie przejdą ten test, jeśli później nie osłabną, na pewno odniosą sukces. Okres między 1980 a 1984 rokiem był takim właśnie okresem próby dla ruchów rewolucyjnych w Turcji i Kurdystanie. Ruchem, który zdał oba testy, był ruch PKK.

I to jest właśnie rzeczywistość, która odróżnia PKK od innych ruchów rewolucyjnych i doprowadziła do partyzanckiej ekspansji 15 sierpnia 1984 roku. Na tej podstawie, opór więzienny i opór poza granicami kraju wpłynęły na PKK. Gdyby PKK nie stawiała oporu okupacji izraelskiej w Libanie/Palestynie, nie mogłaby wrócić do Kurdystanu i zwrócić się ku partyzantce.

Jakie były efekty oporu w Libanie i oporu więziennego?

Drugi kongres PKK miał miejsce zaraz po oporze przeciwko okupacji izraelskiej w sierpniu 1982 roku. Chociaż nie było to do końca widoczne na tym kongresie, pojawiły się pierwsze oznaki likwidacji ruchu. Z tego powodu drugi kongres był sesją krytyczną. Został on uratowany przez walkę. Pierwsze przygotowane siły zrealizowały swój powrót do kraju. W tym momencie opór przeciwko okupacji izraelskiej był otwarty w dwóch kierunkach. W pewnym stopniu starano się wywołać strach i złamać wpływy oporu przy pomocy poległych i więźniów. Jednak wspomniany opór i jego męczennicy mieli zachęcający wpływ na powrót do kraju i rozwój partyzanckiego oporu. W tym momencie ocena sytuacji przywódcy Apo oznaczały, że likwidacja spełzła na niczym. Powrót do kraju i droga oporu partyzanckiego stały się nieodwracalne. Tak właśnie na drugim zjeździe zdecydowaną większością głosów postanowiono wrócić do kraju i budować partyzantkę przeciwko faszyzmowi 12 września. Efektem dwuletniej praktyki za granicą było 11 męczenników i ponad 15 więźniów. Ludzie oddawali życie za sprawę partii w innych krajach. Ponadto, opór więzienny z 1982 roku wytworzył bezprecedensową rzeczywistość. Samospalenie czterech osób i wielki strajk głodowy do śmierci z 14 lutego mieściły się w tych ramach. Oczywiście, to opór Mazluma Doğana utorował drogę i wywołał ogromną determinację. Ludzie palili własne ciała dla sprawy. Jest oczywiste, jakie to ma znaczenie i jak linia partii stała się nieodwracalna dla kadr partyjnych. Przywódca określił opór w więzieniu jako "budowanie mostu do wolnego życia" i zaprosił całe społeczeństwo do przekraczania tego mostu bez strachu. Społeczeństwo, a zwłaszcza młodzież, pozytywnie odpowiedziało na to wezwanie. Na tej podstawie nastąpił rozwój PKK i partyzantki. Ich historia jest długa i jest to temat warty szczegółowego wyjaśnienia.

Wywiad z członkiem Komitetu Centralnego PKK Duranem Kalkanem przeprowadzony przez Seyit Evran i Ararat Örkmez, Firatnews 06/02/2015

 

Duran Kalkan, założyciel i członek Komitetu Centralnego Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), ocenił w wywiadzie opór PKK przeciwko izraelskiej okupacji Libanu z 2 czerwca 1982 r.

Jak wyglądała sytuacja, w której 2 czerwca 1982 r. doszło do okupacji Libanu przez Izrael?

Na początku lat 80-tych, podobnie jak na początku lat 90-tych, miały miejsce znaczące wydarzenia i poważne zmiany w tym regionie. 12 września 1980 r. w Turcji doszło do wojskowego zamachu stanu i armia przejęła władzę. 19 września 1980 r. nastąpił atak państwa irackiego i rozpoczęła się ośmioletnia wojna iracko-irańska. Wcześniej, w lutym 1979 r. w Iranie miała miejsce rewolucja islamska i rozpoczęła się budowa nowej islamskiej administracji.

Wszystkie te wydarzenia były znaczące i dalekosiężne dla Bliskiego Wschodu. Jednocześnie były one również związane z konfliktami na poziomie międzynarodowym. W świecie nasiliła się konfrontacja między USA a Związkiem Radzieckim. Wszystkie walki na świecie były bezpośrednio związane z tym blokiem. Krótko mówiąc, konfrontacja między USA i ZSRR miała bardzo silny wpływ na Bliski Wschód. Jednocześnie na tej podstawie pogłębiały się sprzeczności regionalne, które przekształciły się w konkretne konflikty zbrojne.

Zajęcie Libanu przez państwo izraelskie 2 czerwca 1982 r. odbywało się w tej atmosferze i było związane z wyżej wymienionymi warunkami. Był to w zasadzie atak i nacisk na Organizację Wyzwolenia Palestyny (OWP), ponieważ Izrael okupował Palestynę, a ludność palestyńska i siły wyzwoleńcze rozprzestrzeniły się na sąsiednie kraje arabskie. Obozy dla uchodźców zostały założone w wielu krajach arabskich, szczególnie w Egipcie, Jordanii, Syrii i Libanie.

Największy z tych obozów znajdował się w Libanie. W obozach tych dobrze zorganizowały się ruch związany z OWP. W wyniku wojny domowej w Libanie doszło do rozpadu centralnej struktury państwowej i powstania wielu administracji regionalnych. OWP przeanalizowała tę sytuację, zaczęła organizować partyzantkę i przejęła kontrolę nad niektórymi obszarami Libanu. Na tej podstawie organizowała ludność palestyńską i prowadziła walkę z Izraelem z granicy libańskiej. Coraz więcej fedainów wysyłano w głąb Izraela, a Izrael był bombardowany artylerią z granicy. Był to niewątpliwie bardzo ograniczony opór militarny, ale wystarczył, aby zaszkodzić państwu izraelskiemu.

Okupacja Libanu 2 czerwca 1982 r. odbyła się w tych warunkach i jako kontynuacja opisanych wyżej konfliktów. Wcześniej armia izraelska przeprowadzała ataki na obozy palestyńskie w Libanie za pomocą samolotów bojowych i ostrzału artyleryjskiego. Kiedy ataki te nie mogły powstrzymać palestyńskiego oporu, państwo izraelskie wykorzystało sytuację w regionie, naznaczoną konfliktem zbrojnym, i zaatakowało obozy palestyńskie i partyzantów, aby zniszczyć jednych i drugich. Liga Arabska była rozproszona, rząd egipski podpisał porozumienie pokojowe z Izraelem, wojna iracko-irańska osłabiła potęgę arabską, a Turcja została związana z USA, a w konsekwencji z Izraelem, po przewrocie wojskowym z 12 września 1980 roku. W takim stanie nie istniała żadna poważna siła regionalna, która mogłaby powstrzymać izraelską okupację lub wesprzeć palestyński ruch oporu. Państwo izraelskie z łatwością przeprowadziło więc okupację Libanu i nie spotkało się z żadną poważną reakcją.

W jaki sposób PKK była zaangażowana w wojnę przeciwko okupacji?

Przywódca PKK od lipca 1979 r. przebywał na obszarze syryjsko-libańskim i nawiązał kontakty z organizacjami związanymi z OWP. W celu oceny możliwości stworzonego szkolenia wojskowego, pierwsza grupa PKK przybyła do Libanu we wrześniu 1979 roku. Gdy opór w Siverek w kraju nie przyniósł oczekiwanych rezultatów i pojawiły się trudności militarne, wzrosła potrzeba szkolenia wojskowego na terytoriach palestyńskich. Jeśli wziąć pod uwagę również wojskowo-faszystowski pucz z 12 września 1980 r., PKK realizowała też częściowo taktykę wycofania się z Turcji. Zimą 1980/1981 roku sprowadzono na te tereny kadrę i sympatyków, a oprócz szkolenia wojskowego, dzięki pierwszej konferencji w lipcu 1981 roku i drugiej w sierpniu 1982 roku, organizacja wzmocniła się. Wszystkie te działania były prowadzone w wojennym klimacie Libanu i Palestyny w latach 1980, 1981, 1982. Kiedy 2 czerwca 1982 r. państwo izraelskie zajęło Liban, kadra PKK przebywała tam już od trzech lat. Nie zetknęli się więc z okupacją nagle, ale byli tam od trzech lat. Można powiedzieć, że od trzech lat byli na miejscu w czasie toczącej się wojny izraelsko-palestyńskiej. Kadry otrzymały swoje szkolenie wojskowe w obozach palestyńskich na granicy Libanu i Izraela i oczywiście ochroniały je.

Chociaż kadra PKK nie brała udziału w akcjach Fedainów czy atakach artyleryjskich organizowanych przez samych Palestyńczyków, to jednak odgrywała aktywną rolę w obronie terytoriów palestyńskich przed nalotami i pociskami artyleryjskimi. Kiedy 2 czerwca rozpoczęła się okupacja ziem, PKK posiadała siły stacjonujące w obozach palestyńskich na granicy libańsko-izraelskiej, które reagowały na okupację.

Jak oceniasz opór PKK?

Szczerze mówiąc, OWP nie była w stanie skutecznie przeciwstawić się okupacji. Z powodu wcześniejszych ataków armia izraelska wytworzyła negatywną atmosferę wśród Palestyńczyków. Oni nie spodziewali się takiej okupacji. W związku z tym nie byli dobrze przygotowani. W rezultacie nie byli w stanie stawić poważnego oporu i wycofali się w rozproszeniu. Armia izraelska przekroczyła granicę i w ciągu jednego dnia otoczyła Bejrut. Oznaczało to zarówno rozdrobnienie palestyńskiej partyzantki, jak i cios w organizację narodu. Opór w tej sytuacji stawiały raczej siły, które przybyły z innych krajów na szkolenie. Tutaj ważne miejsce zajmowała PKK. W przygranicznych miastach Sayda, Nebatiye i Sur istniały znaczne siły PKK i wszędzie tam, gdzie dochodziło do ataków, walczyła ona aktywnie. W walkach z armią izraelską byli męczennicy i jeńcy. A siły PKK były ostatnimi, które się wycofały, zebrały broń i próbowały wzmocnić Palestyńczyków. Siły PKK, jako bojownicy partii, były gruntownie wykształcone i zdyscyplinowane w porównaniu z partyzantką palestyńską pod względem ideologicznym i organizacyjnym. Jednocześnie były one pełne gniewu z powodu tortur i masakr dokonywanych przez reżim 12 września na społeczeństwie Kurdystanu. PKK Było tam z powodu edukacji oraz oporu Palestyńczyków i byli gotowi iść na wojnę, gdyby wymagała tego sytuacja. Palestyńczycy widzieli ten stan bojowników PKK i często woleli ich spośród różnych grup. Dlatego też zawsze chcieli mieć bojowników PKK na pierwszej linii frontu w przypadku ewentualnego natarcia izraelskiego. W ten sposób wszyscy członkowie PKK walczyli przeciwko rozwijającej się okupacji w każdym miejscu i wypełniali swoje zadania. Braterstwo między Palestyną i Kurdystanem oraz narodami kurdyjskim i palestyńskim powstało na bazie takiej konfrontacji, takiej przyjaźni na froncie wojennym.

W tym oporze PKK miała straty i jeńców. Czy może nam Pan opowiedzieć o swoich próbach ich uwolnienia?

W 1982 r. siły PKK w ramach palestyńskiego ruchu oporu miały jedenastu męczenników. Pierwszym był nasz przyjaciel Abdulkadir Çubukçu z Êlih (Batman), który stracił życie w nalocie na obóz w pobliżu Bejrutu. Podczas okupacji izraelskiej 2 czerwca straciliśmy dwóch przyjaciół we wschodnim Libanie i ośmiu w południowym Libanie w zamku Arnon (rejon Nebatiye). Towarzysz Sabri był w południowym Libanie i dotarł do naszych sił po dziewięciu dniach pod okupacją izraelską. Towarzysz Cuma spędził trzy miesiące w oblężeniu Bejrutu i w końcu, kiedy Palestyńczycy zostali uwolnieni, mógł ponownie dotrzeć do naszych sił. Gdyby grupa towarzysza Cumy również została schwytana, liczba naszych więźniów byłaby o wiele większa.

Pamiętam nazwiska następujących towarzyszy, którzy zginęli w walce w Libanie/Palestynie: Kiedy dotarła do nas wiadomość o śmierci towarzysza Abdulkadira Çubukçu 1 maja 1982 roku, nawet lider Apo pojechał do Libanu i uczestniczył w nabożeństwie żałobnym razem z Palestyńczykami. Na tej podstawie przywódca Apo przygotował swoją analizę na 1 Maja. Ta śmierć poważnie wzmocniła nasze stosunki współpracy z Palestyńczykami.

We wschodnim Libanie towarzysz Abdullah Kumral z Cibinli zmarł wraz z innym przyjacielem. Abdullah Kumral był nauczycielem w szkole podstawowej i nazywaliśmy go Nauczyciel Abdullah. Był również przyjacielem, który brał udział w kongresie założycielskim PKK. W zamku Arnon straciliśmy Kemala Çelika, İsmet Özkan, Mehmeta Atmaca, Mustafę Marangoza, Şerifa Arasa i trzech innych przyjaciół. Towarzysz Kemal pochodził z Elazîz-Kebanlı. Był młodszym bratem towarzysza Xalita. Całe jego rodzeństwo przyłączyło się. Towarzysz Ismet pochodził z Pîrsûs (Suruç). Był synem towarzysza Herbijî, a jego dwoje rodzeństwa zginęło w akcji. Towarzysz Mehmet Atmaca również pochodził ze wsi Cibin i był dowódcą. Towarzysz Mustafa pochodził z Çermikli i miał silnego ducha walki. Później było wielu poległych w jego rodzinie.

Jednym z towarzyszy, który dostał się do niewoli był Kaymak Xalit. Towarzysz Kemal, który zginął w zamku Arnon, był jego bratem. Pamiętam nazwiska następujących towarzyszy, którzy dostali się do niewoli w tamtym czasie: Seyfettin Zoğorlu, towarzysz Seyfettin z Nisêbîn (Nusaybin), towarzysz Sabri Gözübüyük i kilku innych. Wszyscy ci towarzysze zostali uwolnieni po dwóch latach niewoli z wielkimi trudnościami. Państwo tureckie interweniowało i zażądało ekstradycji wszystkich tych więźniów. Izrael był na to otwarty i chciał ich ekstradycji. Ale nasi towarzysze twierdzili, że są Palestyńczykami lub pochodzą z innych krajów arabskich. W końcu musieli przejechać przez wiele krajów. Dotarli aż do lotniska w Syrii. Syria nie zajęła się nimi. Później zakuli się w łańcuchy na lotnisku w Atenach i w ten sposób zażądali azylu. W ten sposób udało im się przedostać do Europy. To była prawdziwa walka i długa podróż.

Część 2: https://szmer.info/post/9393