didleth

joined 2 years ago
MODERATOR OF
[–] [email protected] 0 points 7 months ago (49 children)

"w każdym normalnym kontekście" zakazywanie dowolnego produktu stanowi skomplikowany i złożony problem, a poczynania Tik Toka czy to w USA, czy w Polsce są znaną praktyką. Fediwersum to nie tik tok, do wywołania inby potrzebujesz czegoś więcej, niż rzucenie obraźliwego komentarza. Żegnam :-)

[–] [email protected] 2 points 8 months ago

bo to cytat dosłownych zarzutów - w tej formie usłyszy to kobieta, ale rozmówca albo w ogóle nie przekaże swoich zarzutów jej mężowi i dzieciom, albo zrobi to w formie łagodniejszej

 

W Niemczech w badaniu dot. nienawiści w internecie wzięło udział ponad 3000 użytkowniczek i użytkowników internetu powyżej 16 roku życia. Badanie "Głośna nienawiść - ciche wycofanie" miało miejsce w 2023 roku i zostało przeprowadzone przez organizacje zajmujące się mową nienawiści, przy poparciu państwowych instytucji. Ankietowani odpowiadali na pytania ogólne i szczegółowe, dotyczące zarówno obserwacji zjawisk związanych z nienawiścią, jak i osobistych doświadczeń. Pozornie mogłoby się wydawać, że w tytule analizy jest błąd - ale to tylko pozory. "Nienawiść w internecie" nie ogranicza się bowiem do tego, co nazywamy "mową nienawiści" - to także rasistowskie memy, upublicznianie prywatnych informacji czy inne formy cyberprzemocy (s. 16-19).

Wyniki przedsięwzięcia mocno niepokoją. 89% ankietowanych uznało, że zjawisko nienawiści w internecie przybrało na sile. Internetowa nienawiść może dotknąć wszystkich - ale nie wszystkich w tym samym stopniu. Pewne grupy są na nią narażone bardziej od innych. W pytaniach o własne spostrzeżenia internauci i internautki wskazali, że najczęściej widzieli w internecie nienawistne ataki skierowane przeciwko politykom i polityczkom, uchodźcom i uchodźczyniom oraz aktywistom i aktywistkom. Nienawiść wobec kobiet dostrzega 35% badanych - co niepokoi zważywszy na to, że kobiety są jedną z grup najbardziej nią zagrożonych. (s. 33-35). Jeśli jednak chodzi o ocenę własnych doświadczeń - odpowiedzi badanych pokazują coś innego. Osoby najbardziej narażone na doświadczenia nienawiści to młode kobiety, mężczyźni o widocznym migracyjnym pochodzeniu oraz ludzie o orientacji homo- i biseksualnej. (s 36-37)

Prawie co druga (49%) osoba została w internecie obrażona, co czwartej grożono przemocą fizyczną, co piątej naruszono prywatność poprzez upublicznienie osobistych informacji (np. adresu zamieszkania). 25% ankietowanych doświadczyło zniewag o charakterze seksualnym, 13% grożono na tym tle przemocą fizyczną (np. gwałtem), a 11% doświadczyło rozpowszechniania ich intymnych zdjęć i filmów. 42% dziewcząt i młodych kobiet otrzymało niechciane materiały o charakterze erotycznym, np. zdjęcia genitaliów (s 41). Innymi słowy - kobiety są jedną z grup najbardziej narażonych na cyberprzemoc, a jednocześnie rzadko się ten problem dostrzega.

Uderzająca jest rozbieżność pomiędzy odpowiedziami na pytania ogólne i szczegółowe, między oceną zjawisk dostrzeganych - i tych doświadczanych. Może ona wynikać z tego, że zniewagi i obelgi stosowane w internecie spowszedniały do tego stopnia, że nie są kategoryzowane przez respondentów jako internetowa nienawiść. Zostały w ich umysłach znormalizowane. I dotyczy to zwłaszcza młodych ludzi.

A jednocześnie w reakcji na internetową nienawiść użytkownicy i użytkownicy rezygnują z udziału w internetowych dyskusjach czy debatach, opuszczają platformy, zgłaszają szkodliwe treści, odpowiadają na nie, blokują innych użytkowników - ale też sami milkną. Jak zauważają autorzy i autorki raportu - nienawiść jest głośna, wycofywanie się z internetowego życia publicznego - ciche. Ludzie rezygnują z publicznego wypowiadania się w internecie i zmieniają ustawienia profili z publicznych na prywatne. 24 procent wszystkich respondentów i respondentek stwierdziło, że nie używa już swojego profilu w związku z nienawiścią w sieci, a wśród osób nią bezpośrednio dotkniętych przyznało się do tego już 46%. Kolejno 21% ankietowanych i 44% osób, które doświadczyły nienawiści ograniczyło wypowiadanie się na platformach internetowych. Osoby o poglądach centrowych oraz takie, które rzadziej doświadczyły ataków na własną osobę, zdecydowanie rzadziej reagują na nienawistne treści. Uwzględniając, że dyskryminacja w internecie nie dotyka wszystkich w jednakowym stopniu - z internetowego życia publicznego wycofują się przede wszystkich osoby dyskryminowane i marginalizowane. (s 44-46). Opinie w internecie obawia się wyrażać 62% kobiet - w porównaniu do 51% mężczyzn, ze strachu przed nienawiścią rzadziej wypowiadają się też osoby młode czy te o widocznym pochodzeniu migracyjnym (tu 67% vs 60%). Osoby homo- i biseksualne angażują się wprawdzie w dyskusje online częściej, ale swoje wypowiedzi formułują ostrożniej (s. 55).

Ofiary nienawiści rozpowszechnionej w portalach internetowych zgłaszają wycofanie społeczne, problemy z samooceną, poczucie bezsilności, dolegliwości nie tylko natury psychicznej, ale też fizycznej. 3/4 badanych martwi się, że przez obecne w sieci zachowania nacechowane nienawiścią także przemoc poza światem cyfrowym przybiera na sile, a jeszcze więcej (82%) zgadza się ze stwierdzeniem, że wskutek takich działań zagrożona jest różnorodność w internecie.(s 52-53)

Określa się to mianem "efektu uciszania" - w internetowym dyskursie politycznym brakuje głosów wycofanych osób, które boją się zabierać głos, a w efekcie w dyskusjach dominują skrajne opinie. I to one kształtują opinie polityczne w społeczeństwie - bo w dobie cyfryzacji media społecznościowe są głównym źródłem czerpania informacji. Takie upośledzenie procesu opiniotwórczego jest szczególnie niebezpieczne podczas wyborów, co - jak podkreślają autorzy i autorki raportu - uwzględniając, że w tym roku czekają nas wybory na różnych szczeblach, niepokoi wyjątkowo. Zwracają także uwagę, że agresywny i nienawistny poziom publikowanych treści widać zwłaszcza u przedstawicieli skrajne prawicy, którzy "próbują przesunąć dyskurs jeszcze bardziej na prawo" - i że "prawdopodobnie będzie to również charakteryzować nadchodzące kampanie wyborcze."(s 57).

A czy są jakieś plusy przedstawionego raportu? Owszem, są. Ankietowani wiedzą, że jest źle - ale wiedzą także, w jaki sposób powinno się przeciwdziałać sytuacji. Analiza wskazuje, że zarówno w obszarze polityki, jak i edukacji brakuje działań mających na celu walkę z nienawiścią w internecie. (s 58). 88% badanych dostrzega potrzebę zwiększenia świadomości policji i sądownictwa w omawianych kwestiach, 87% domaga się konsekwentnego przestrzegania prawa - także w sieci, 86% domaga się łatwej i nieobciążonej ryzykiem finansowym możliwości zgłaszania nadużyć, również 86% chce, aby operatorzy portali internetowych wzięli większą odpowiedzialność za treści rozpowszechniane na ich stronach (s 59). 85 procent opowiada się za dalszym szkoleniem dla nauczycieli w omawianym temacie, a 84% chciałoby, aby ten był obecny w szkolnych programach (s. 61). Innymi słowy: badane osoby są świadome problemu i tego jak z nim walczyć - pozostaje kwestia woli politycznej po stronie rządzących. Autorzy i autorki raportu zwracają także uwagę na konieczność działań nie tylko w obszarze edukacji i polityki, ale także zaangażowania się społeczeństwa obywatelskiego i działań po stronach samych serwisów społecznościowych, gdyż nienawiść w internecie zagraża publicznemu dyskursowi.

Źródła: https://netzpolitik.org/2024/doxing-dickpics-drohungen-so-verbreitet-ist-hass-im-netz/ https://kompetenznetzwerk-hass-im-netz.de/ https://kompetenznetzwerk-hass-im-netz.de/wp-content/uploads/2024/02/Kurzinformation-Studie_Lauter-Hass-leiser-Rueckzug.pdf

[–] [email protected] 1 points 9 months ago (2 children)

jakby co to Magda Bigaj jest w ICO (instytut cyfrowego obywatelstwa) i tam jest do niej e-mail, możesz dopytać. Nie wiem, jakie ma do tego podejście - zauważyłam, że ludzie różnie do tego podchodzą (w fedi także).

[–] [email protected] 2 points 9 months ago (4 children)

fajnie to podsumowała (niestety na fb - i jakby ktoś chciał znowu jakieś przeklejki robić to niech się jej najpierw o zgodę zapyta) Magdalena Bigaj bazując na artykule Anny Wittenberg: https://www.facebook.com/magda.bigaj/posts/pfbid0yFWqKapjGr9j4f7PfWqVjYySPWfj2kC6EV6HRNcXb21iUvza1nwdD1qveqrwek5el

[–] [email protected] 3 points 9 months ago

no nie. Po pierwsze przeciętny rodzic nie ma pojęcia, jak działają algorytmy uzależniające socialmediów - rodzice wyrastali w innych czasach. Przekładając to na inną bańkę: to trochę jakby w butelkach od soczków bobofrut nagle zacząć sprzedawać wódkę, jednocześnie wciąż reklamując je jako coś zdrowego.

Po drugie: ani rodzic, ani dziecko nie ma wpływu na to, co mu wyświetlają algorytmy, a Meta ma. To korporacje bombardują użytkowników szkodliwymi treściami, nie rodzice.

Po trzecie: jak sobie taką kontrolę wyobrażasz? Rodzice rezygnują ze wszystkiego aby pilnować, co im dzieciom wyświetla się w telefonie - a kto wtedy będzie pracować i zarabiać na życie? Przy trójce dzieci, jeśli jeden rodzic będzie się gapić w telefon jednego dziecka, drugi - w drugiego dziecka - to i tak trzecie pozostanie niepilnowane, a dzieciaki będą mieć poczucie wiecznej kontroli i braku prywatności. Poza tym rodzic i tak będzie tylko jeden, a szkodliwych treści w internecie - wiele. Edukacja w kwestii higieny cyfrowej jest ważna - ale jak w Polsce NASK z Ministerstwem Cyfryzacji chcą to robić rękami BigTechów, to sorry...To jakby edukację alkoholową warunkować od wypicia paru głębszych, zanim kogoś w ogóle wpuścisz na warsztaty, o szkodliwości tytoniu uczyć zmuszając do wypalenia papierosów itp

[–] [email protected] 3 points 9 months ago

miałam podobne skojarzenia :-)

[–] [email protected] 1 points 9 months ago

jeśli byłaby zgoda sądu - sprawa wyglądałaby inaczej, ale z tekstu wynika, że żadnej zgody sądu nie było. Służby bawią się podsłuchami bez żadnego sądowego trybu. Sąd z definicji jest bardziej nastawiony na praworządność, więc pewnie dałby coś w stylu "weźcie tylko te materiały które dotyczą sprawy". Zasada proporcjonalności. Służby - wręcz przeciwnie, są z definicji nastawione na nękanie i traktowanie wszystkich jak przestępców i fakt, że zabrali zdjęcia dzieciaków, bo w oczach takiego prokuratora czy pana z abw dzieciak jest z automatu proputinowskim szpiegiem świadczy raczej o tym, że to właśnie odautorska akcja służb i że sąd nie miał z tym nic wspólnego...A że sprawa ciągnie się od 2021 roku - to spokojnie można było zgodę sądu załatwić. Przy zgodzie sądu służby dostałyby dostęp tylko do akt powiązanych ze sprawą. A tutaj mają dostęp do wszystkich - jeśli przykładowo radczyni prowadziła sprawę rodzinną jakiejś żony pana z ABW, cywilną - bo sąsiad prokuratora miał z nim jakiś problem, czy zwykłą sprawę aktywistyczną (chociażby o protesty kobiet - jak ktoś szuka adwokata to zwykle sprawdza, czy jest dobry i tani, a nie, jakie ma poglądy) - to teraz służby mają dostęp do wszystkiego.

A swoją drogą - to jakaś plaga wśród służb z tym dopominaniem się dostępu do zdjęć dzieci. I mam nadzieję, że jakieś instytucje zajmujące się prawami dziecka prędzej czy później to uregulują.

[–] [email protected] 1 points 9 months ago (2 children)

fanką antyszczepionkowców nie jestem, poza tym wiadomo tyle, co w tekście, więc niewiele, ale...radczyni prawna, dziennikarz...to chyba podlega jakimś dodatkowym obostrzeniom? nie powinien o tym decydować sąd, a nie jeden pan z ABW z drugim panem z prokuratury? Za jednej ekipy były naloty na lekarzy, bo a nóż któraś z pacjentek zrobiła aborcję. Za kolejnej - naloty na prawników czy dziennikarzy bez zgody sądu (a przynajmniej tak wynika z tekstu) - więc siłą rzeczy ABW dostaje też dane niepowiązane ze sprawą. Nie wygląda to zbyt demokratycznie...

[–] [email protected] 1 points 11 months ago

to ciągle za mało żeby to nazwać inteligencją

"to ciągle za mało żeby to nazwać inteligencją" - w "sztucznej inteligencji" nie chodzi o to, czy jest "inteligentna". A to, co AI potrafi, przysparza masy problemów już w chwili obecnej

[–] [email protected] 1 points 11 months ago (1 children)

Jak najbardziej - prawo do własności i zarobków to prawo do godności. Można dyskutować nad granicami, prawami pracowniczymi itp. - ale zdecydowanie prędzej dogadam się z "kapitalistą", który żyje z wynajmu pokoi niż z kimś, kto będzie domagał się "równania w dół" i odebrania ludziom ich własności w imię "skoro ja gnieżdżę się w akademiku w 3osobowym pokoju, to inni nie powinni mieć prawa do własnego mieszkania". Dla mnie drobni twórcy są na początku kolejki - o korporacje się nie martwię, one sobie zawsze poradzą. A freelancerzy już niekoniecznie. Zwłaszcza, że za wrogów uważa ich najwyraźniej także część tzw. "lewicy"...

[–] [email protected] 1 points 11 months ago (2 children)

nie liczyłabym na to, że to zajmie "wiele lat". Już teraz nieraz ciężko odróżnić, co napisał człowiek, a co sztuczna inteligencja. W Porto Allegro rada miasta przepchnęła uchwałę wygenerowaną przez ChatBota, także ten...

A odnośnie "nowego rodzaju licencji" - przydałaby się.

[–] [email protected] 1 points 11 months ago (3 children)

Bo żyjemy "tu i teraz", twórcy i twórczynie wykonują swoją pracę "tu i teraz" i muszą się z niej utrzymać "tu i teraz". Niezależnie od teoretycznych rozważań losowych osób, takich jak Ty czy ja, odnośnie tego, co jest "lewicowe", a co "kapitalistyczne". To "tu i teraz" decyduję o tym, czy przerzucę grafikę lub tekst z facebooka na szmer bez zgody właściciela/ki profilu. To tu i teraz decyduję, czy informując o czymś podam źródło informacji - co też świadczy o szacunku do autora/ki. To tu i teraz decyduję, czy kupię torebkę za 200 zł od rękodzielnika/czki, czy "taką samą w chińskim sklepie za 10 zł!!" - jak zachęcają niektórzy, czy nie kupię w ogóle uznając, że skoro nie stać mnie na tą za 200 zł, to bez tej za 10 zł też się obędę.

A kwestie pracownicze w organizacjach to osobny problem, ale przede wszystkim: wielu twórców i twórczyń to silne indywidualności i niekoniecznie dobrze czułyby się w strukturze organizacji. Organizacje powinny istnieć jako jedna z form, ale nie jako jedyna. Założenie, że potrzeba od razu 5 osób (taki był ostatnio wymóg przy spółdzielniach) udupiłoby wiele wartościowych projektów już na starcie. Twórcy i twórczynie już teraz mają dość ciężko, bez konieczności obowiązkowego szukania jakiejś organizacji

view more: next ›