Kwestia jest taka, ze ja ideologicznie nie chce splacac długów spoldzielni wobec budzetowki, nie będę na to tyrać.
Z własnego doświadczenia: najbardziej przydałaby się w pomoc w zamykaniu spółdzielni, w tym w wychodzeniu z długów, tego żadna z organizacji parasolowych nie oferuje:)
Kolektyw syrena nie istnieje. Jest przychodnia na skorupki i na wilczej 30.
Jest tak choćby wg. Xaviera;) I8M jako pierwsza kumała, że konieczne jest dzialanie i na zewnatrz i do wewnątrz, choćby najprostsze rundki. A to, czy grupy chcą się od siebie uczyć to inny temat.
No i teraz właśnie wychodzi stały problem polskiego ruchu - brak pamięci. Inicjatywa 8 Marca, nawet jeśli obecnie nie działa, była od początku właśnie tą grupą, od której cały Wrocław i nie tylko mógł się uczyć sposobu działania, a i obecne grupy nie feministyczne mogłyby po to sięgnąć. Mega szkoda, że nie istnieje repozytorium działań:)
A, to ja takie tymczasowe zawieszanie znam od daaaawna z grup feministycznych. Wiadomo, że lewacki ruch feministyczny zawsze w awangardzie;)
Odnośnie robienia zadań od razu - od początku piszę głównie o grubszych rzeczach, zajmujących więcej czasu, wielostopniowych.
Ad. "na początku nie określamy sobie, ile energii i czasu możemy z siebie dać. " my, czy wy? ;) W sensie, kto nie określa? Myślę, że niektóre osoby określają, a inne nie określają. Mialam na myśli ogół tzw ruchu, ale przyznaję rację, że choć jest tak w większości kolektywow, które znam, jeśli nie we wszystkich, to nie jest uprawnione pisanie "my".
Odnośnie informowania z wyprzedzeniem, że się odpadnie - skąd skojarzenie z korpo? To po prostu troska o grupę, czy nie było jej wcześniej? Dobrym rozwiązaniem jest moim zdaniem obstawianie każdego zadania przez dwie osoby, bo tak swoją drogą, niezależnie od indywidualnych decyzji, każda może choćby wpaść pod tramwaj.
Kult zapierdolu to oczekiwanie bycia stale produktywnym, narzucane z zewnątrz i uwewnętrznione. Problemem przy oddolnych działaniach nie jest to, że ktoś robi mało/nic, tylko to, że na początku nie określamy sobie, ile energii i czasu możemy z siebie dać. Jest mega słabe, gdy w kluczowym momencie działania jakaś osoba nagle znika rzucając hasło-wytrych selfcare, zostawiając grupę z syfem wykonania jej pracy. Doświadczyłam tego, nie znosze. W wwskiej Gazecie Manifowej jest tekst "Czemu nie piszemy o self-care" (co jest btw kłamliwym tytułem, bo de facto piszemy, krytycznie;). Ale oczekiwanie ciągłego zapierdalania w aktywiźmie też jest słabe.
Bzduuuuura, sam wrzucasz posty o festiwalach:))
Podziwiam, że chce Ci się odpowiadać.
Mi nie chodzi ogólnie o podatki. W tym przypadku specyficznie o zadłużenie bytu takiego jak spółdzielnia socjalna, który jest wymyślony po to, by wspierać ludzi, którzy nie są rekinami biznesu, w zakladaniu quazibiznesu, ktory upada bo nie są rekinami biznesu. To jest nadabsurdalne:)