this post was submitted on 09 Mar 2023
1 points (100.0% liked)
Anarchizm - Pod brukiem jest plaża!
226 readers
3 users here now
founded 3 years ago
MODERATORS
you are viewing a single comment's thread
view the rest of the comments
view the rest of the comments
A co w wypadku, gdy sprawa jest regularna i cykliczna, np. prowadzenie kursów czy innego typu edukacja, wydarzenia itd? Co roku nowe zrzeszenie?
Nie powinniśmy tworzyć nowego państwa. Nie wszystko musi być cykliczne i odbywać się cyklicznie, może poza działaniami pomocowymi dla potrzebujących. W tych oatatnich trzeba po prostu dbać o rotację, albo społeczność powinna wynagradzać odpowiednio osoby które się tym zajmują, tak żeby wypalenie mniej dawało się we znaki. Bo one będą dźwigać większy ciężar i nie da się tego zmienić.
Cyklicznych wydarzeń nikt tak naprawdę nie potrzebuje, mogą pojawiać się wtedy kiedy ludzie mają akurat energię na ich zrobienie. Edukacja też nie musi odbywać się w modelu pruskim, może być rozproszona. Przestańmy idealizować merytokrację i wąskie specjalizacje, a przede wszystkim przykładać ramy obecnej rzeczywistości do tego, jak chcemy żyć.
Rolnictwo też ma działać w linearny sposób, jak się komu uwidzi? To powodzenia w śmierci z głodu w metropolii obrażonej na pory roku ;) Świat działa w cyklach, to co proponujesz to głęboka degeneracja, a degenerację zostawmy państwu właśnie. Anarchia to okrąg (porządek, cykl), linie (pałki, granice, kraty etc.) to władza. Nie przypadkiem linearne upowszechnianie czasu wprowadziły religie monoteistyczne, uświęcające władzę i hierarchię ;)
Jezusmaria, odstaw antropologię dla szkół podstawowych i przestań ufać tak tanim racjonalizacjom wiążącym monoteizm z linearnością, bo już głupi Majowie i Sumerowie wyłamują się z twojej teorii wszystkiego. To co proponuję to nie koncept linearny, lecz wielokierunkowy. To, że DLA CIEBIE "anarchia jest porządkiem" bo pomyliłeś symbol przystanku autobusowego z symbolem anarchizmu (jak wielu innych) i dorabiasz do tego zbyt wiele, to nie moja wina.
A rolnictwo jak świat światem działało w modelu rozproszonym (nie "linearnym") i zależało od tego, jak się komu uwidziało, zwłaszcza że nic nie stoi na przeszkodzie by w wolnym świecie uprawiać je na równi z różnego rodzaju zbieractwem i recyklingiem. Nie jesteśmy już ludźmi schyłkowego paleolitu, skazanymi na kaprysy przyrody, potrafimy wytwarzać rzeczy które wytwarzają rzeczy, potrafimy tworzyć sieci wymiany sprawniejsze niż to co miano do dyspozycji dziesiątki tysięcy lat temu. Przejście do anarchizmu nie oznacza jakiegoś wielkiego resetu dotychczasowych artefaktów cywilizacyjnych. Ani możliwości które w nich drzemią.
Inna sprawa że jeśli wiecznie będzie się myśleć o tym, jak ma wyglądać cały anarchistyczny wszechświat i tej idei podporządkowywać każde działanie doraźne, to nie będziesz mieć ani działań doraźnych, ani anarchistycznego wszechświata. Żeby zastosować w praktyce to co ja mówię o kolektywach, nie trzeba z marszu mieć rozwiązanego w głowie problemu głodu na świecie i recepty na lek na raka. Ani idealnej wizji anarchistycznego społeczeństwa w której będzie fajnie wszystkim i nikomu niczego nie braknie. Ja używam tych przykładów głównie po to, żeby rozszerzyć pole dyskursu o tym, jak może wyglądać skuteczne działanie, bo na razie większość z was fiksuje się po prostu na tym, jak stworzyć skuteczniejszą i lepszą merytokrację, tak jakbyście nie widzieli że ilekroć ruch anarchistyczny tego próbuje, mierzy się w końcu z zapaścią i wypaleniem.
A nie jest tak, że kiedy ruch anarchistyczny skupiał się na tworzeniu skutecznych struktur CNT/FAI w Hiszpanii miały ponad 1 mln członków czy ruch kontrolował połowę obecnego terenu Ukrainiy? Z mojego doświadczenia kolektywy działające w stałej płynności nie osiągają zbyt dużo, cechują się ukrytymi hierarchiami i nie są w stanie odpowiadać na żadne poważniejsze potrzeby niż reaktywne działania.
Przecież CNT/FAI i Machnowcy byli hierarchiami, tylko jawnymi. Ja serio rozumiem że może chcecie sobie budować nowy lepszy utopijny świat z liderami i politykami, tylko po co nazywać go anarchizmem i uważać że ma coś wspólnego z wolnością? Ja nie chcę przeżywać dwóch fajnych lat tylko po to żeby widzieć jak organizacja związkowa buduje obozy pracy, zatraca się w rewolucyjnym terrorze albo poddaje się władzy pojedynczego satrapy i powoli acz skutecznie niszczy wszystkie zdobycze wypracowane przez zaangażowane osoby. To już wolę Kurdów, bo oni przynajmniej nie udają że tworzą nowy bezpaństwowy porządek, robią tyle na ile ich stać w danych warunkach, prowadzą jawny kult jednostki i tego nie ukrywają.
Po drugie, przy dzisiejszych technikach państwa policyjnego i wobec faktu że nie szykuje nam się żadna wojna domowa, powoływanie się na te masowe ale przecież kruche ruchy jest bez sensu. Nigdy nie zbudujemy już czegoś takiego, bo nie zaistnieją warunki w których może się to pojawić, chyba że gdzieś w Trzecim Świecie. Ludzie nie będą też chcieli masowo umierać za ideę wolności, jeśli grozi im zetknięcie się z o wiele lepiej przygotowanymi siłami porządkowymi.
Ciągłe wzdychanie do przeszłości i jednoczesny brak sił i środków na zbudowanie czegoś tak masowego powoduje tylko pogłębiający się imposybilizm, i w konsekwencji zapaść ruchu, co możemy obserwować choćby w Polsce, w której przecież ponad 90% ruchu jest deklaratywnie anarchokomunistyczne, pro-masowe i i pro- "nowe-w-skorupie-starego" bullshit.