Przychodnia, która na własny koszt leczy i tymczasuje bezdomniaki, nie zostawia nikogo bez pomocy, rozkłada płatności na raty, nieraz leczy za darmo [mimo że ceny i tak ma naprawdę niskie] czy szuka nowych domów kiedy opiekunowie nie mogą podołać dalszej opiece, potrzebuje wsparcia.
To miejsce było dla mnie schronieniem w najgorszym okresie życia, mam pewność, że nie jest to projekt komercyjny, a dziewczyny go tworzące również walczą żeby przetrwać. Dlatego jeśli macie taką możliwość proszę wyślijcie paczkę albo wpłaćcie coś na zrzutkę. Przydadzą się:
- karma dla kotów, królików, szczurów, psów
- żwirek
- podkłady
można je również zostawić pod przychodnią (10km od Warszawy) adres:
Przychodnia NiuniaWet
ul. Górna 4
Opacz-Kolonia
Wrzucam aktualizację od lekarki poniżej:
Jestem niepojecie wdzieczna za pomoc wszystkim Wam, ktorzy sa z Nami slowem, pieniadzem, myslami…. Nie spodziewalam sie nigdy, ze zycie zmusi mnie do proszenia ani tego, ze ktos na te prosbe odpowie ❤️ Zbiorka byla przez dluzszy czas niedostępna poniewaz zosatala zajeta przez komornika. Nie wiedzialam, ze to w ogole jest mozliwe ?!Zostalo pobrane swiadczenie na rzecz wynajmujacej nam lokal, na podstawie procesu sadowego zaocznego, o ktorym dowiedzialam sie dopier w momencie wykonania egzekucji….Proces dotyczyl zaplaty czynszu za 3 miesiace tzw. wypowiedzenia - nie zgodnie z umowa ale za to zgodnie ze znajomymi krolika ….Wyrok wydal sad cywilny ! Powinien wydac sad gospodarczy ! Proces dotyczyl przedsiebiorcow 🫣 Czy moglam cos z tym zrobic ?Chyba nie moglam, bo wyrok zostal mi dostarczony w dniu uplywu terminu odwolania….od wyroku !Szkoda slow…szkoda nerwow…szkoda, ze mamy taki ,,mlody kapitalizm,, gdzie mozna wszystko jesli zna sie kogo trzeba :/Jednak nie o tym chcialm tak na prawde mowic… to tylko wisienka na torcie. Czasem w zyciu jest tak, ze niby wszystko masz a faktycznie masz tylko siebie. Przeciwnosci pietrza sie na kazdym kroku a ludzie, ktorzy powinni byc oparciem jeszcze gorzycaja swoja skorke od banana. Przenioslam przychodnie do domu, bo mialam w koncu odetchnac, skupic sie na pacjentach i wrocic do pasji leczenia… Wszystko zaczelo sie jakos ukladac, organizm jeszcze nie podniosl sie po zeszlorocznej probie odebrania sobie zycia ale juz przynajmniej mysli przychodzily pozytywne, gdy pojawily sie kolejne czarne chmury. Wiekszosc z Was wie, ze poza leczeniem zwierzat, pomagamy tez tym bezdomnym, skreslonym i niechcianym… tak tez przenioslam stado moich podopiecznych koni, na uzyczona przez sasiada lake, ktora przylega do naszej posesji. Opacz Kolonia to wies, laka za plotem to siedlisko. Nieopodal jest tez lotnisko Okecie, wezel autostradowy i kolej podmiejska… Nikomu nie przeszkadza wrzask dzieci kolkujacych od trzech miesiecy, huk, spaliny czy smog… ale konie?! Tak, teraz przeszkadzaja konie… bo smierdza… tak strasznie, ze Pan sasiad, ktorego posesja oddalona jest od mojej o 50 m o malo nie umiera codziennie bo smrod go zatyka 🫥Spaliny i halas sa ok…konie sa nie ok…W ogole zwierzeta sa nie ok ! Niedawono, na plocie, w wiosce obok powiesil sie los….losia wina :/ Lisy zasiedlaja przydrozne rowy - wytepic!Kozly, sarny i dziki - odstrzelic! Z jakiej racji spaceruja pod walem autostrady, przeciez przenosza choroby ?! Kotom zamknac piwnice, pousypiac psy… Strach pomyslec co byloby, gdyby ktos tutaj na wsi chowal swinie 🫣Na wsi! Gdy przyjelam zrebaka na operacje, bo ludzi nie bylo stac na zaplacenie profesjonalnemu szpitalowi dla koni to mialam tutaj setke gapiow a gdy zrebak zaczal juz biegac po podworku to mialam tu setke pretensji, ze tupie 😬Taka chyba natura ludzka….Pomogliscie mi Waszyscy tak bardzo, ze czuje sie w absolutym obowiazku byc tu! Pomagac! Leczyc dla Was zwierzeta i robic to, na co inni nie zgadzaja sie bo im sie nie oplaca…Jednakze, chce byc tez z Wami szczera, bo nie wiem jak dlugo wytrzymam to psychicznie ale i finansowo :(Zus mnie zjada… jak pewnie wiekszosc Nas - malych przedsiebiorcow…Stres mnie zjada….choc moja psychiatra pozostaje ze mna w dalszym ciagu, w szczerym kontakcie i mam jej wsparcie e kazdej trudnej chwili…Stres sprawia, ze organizm sie rozregulowuje, ze sily wystrcza mi czesto jedynie na sen ale juz nie na zycie.Co raz czesciej mysle o tym by to wszystko zamknac, zakonczyc bycie lekarzem, zlikwidowac zwierzeta i nie martwic sie, ze moje dlugi w zusie przejda na kolejne pokolenie, ktorego nie mam nawet sily stworzyc 😓 Kazdy z Nas ma klopoty, wszystkim jest ciezko i czesto mam poczucie, ze nie mam prawa sie zalic..Wzielam na siebie zapewne za duzo :( za duzo odpowiedzialnosci, za duzo na utrzymanie i za duzo zobowiazan. Czuje, ze jestem juz za slaba by byc lokomotywa dla tylu wagonow :/ dawac wsparcie, prace, otwierac drzwi i pokazywac mozliwosci…To o czym mowie, to wierzcholek gory lodowej! Nie ma tu historii uczniow, ktorym pomoglam stanac na nogi w zawodzie, tych ktory h ciagne nadal za uszy i tych ktorzy zawsze beda ode mnie zalezeli chyba, ze ja juz nie dam rady i wtedy oni beda zmuszeni porzucic te weterynaryjna przygode…Kiedys, jeden z moich nauczycieli powiedzial, ze bycie lekarzem to misja iwielka odpowiedzialnosc. Trzeba byc cholernie silnym albo nie byc wcale..Co raz blizej mi do tego ,,albo”.