Słychać wycie – znakomicie. 😎
this post was submitted on 18 Jan 2025
4 points (64.3% liked)
wolna Palestyna
141 readers
9 users here now
informacje z Gazy, dyskusje, jebanie państa Izr*el
founded 3 years ago
MODERATORS
Owen Jones skończył się na The Establishment.
Ja tam się do dziennikarzy nie przywiązuję, ale z grubsza to tak.
- To że Gaza nie nadaje się do zamieszkania to fakt, ale reszta to niepodparta niczym propaganda na rzecz Hamasu. Poparcie dla niego jest obecnie znikome w Gazie. Potrafi oscylować wokół 6%. I to nie Izraelska propaganda tylko sondaż AWRAD, uznanej arabskiej organizacji.
Cynizm i cwaniactwo odsłona kolejna. Znów tak cię świerzbi żeby być arbitrem dyskursu, że szukasz czegokolwiek czego możesz się czepić, bo dzięki temu w pewien sposób przesuwasz narrację odrobinę w swoją stronę. Skoro nie możesz wybielić Izraela, przyczepisz się do posta..
Tymczasem:
- Nie pisałam nigdzie o tym, czy Hamas traci "sondażowe" poparcie czy je zyskuje. Nie to jest tematem.
- Deklaratywne poparcie wśród mieszkańców Gazy może nawet być niskie, ale nie zmienia to nic w temacie tego, czy Hamasowi udało się z tych kilku procent wyciągnąć i zradykalizować kolejnych bojowników.
- AWRAD publikuje swoje badania na stronie, gdzie widzimy np. że był nowy sondaż w listopadzie i grudniu. Ty wolisz wklejać propagandowe Jerusalem Post, które wygodnie pomija w opisie istotną część badań
- A z tych badań jasno wynika, że 55% mieszkańców Gazy szanuje Hamas za "militant agenda" którą uważa za główną siłę ugrupowania. Jak widać, jest na czym budować przyszłą bazę kolejnych członków.
- Plus, jeśli idzie o poparcie np. dla Kaleda Mashaala, wciąż utrzymuje się w Gazie jako-tako. Ale fakt, większość mieszkańców Gazy nie chce by Hamas był główną siłą polityczną. 45% popiera ideę "rządu jedności narodowej". Tyle że znów: nie ma to większego znaczenia dla przyszłości. To, że aktualnie upodleni ludzie nie popierają Hamasu politycznie, wynika zapewne z czynników które trzeba by zbadać w badaniach jakościowych. Bo chęć głosowania na Hamas a dołączenia do niego jako frakcji militarnej mogą być zupełnie różnymi rzeczami. Czasem potrzeba paru lat, żeby urazy i traumy nabrzmiały i żeby można z nich było zbudować resentyment. A jest na czym budować.
Ergo: ja o niebie, ty o chlebie. Typowe.