Rany boskie, klub jagieloński coraz bardziej brnie w szuryzmy i pierdolenie dla pierdolenia.
Co ten chłop wypisuje, ręce opadają.
Polityka jest roztropną troską o dobro wspólne.
Nie, nie jest.
Jednocześnie główny nurt badań nad tym zjawiskiem również nie pomaga, gdyż silne jest w nim przywiązanie do dychotomii „Pierwszego” i „Trzeciego Świata”. Nasz region się w tym podziale nie mieści.
Przypadkiem nie jest tak, że świat dzielił się na wschód, zachód i kraje trzecie w czasach zimnej wojny, a od jej końca ten podział się bardzo mocno rozjechał i nikogo to nie powinno szokować?
Tak o Polakach w latach 80. XIX...
Kilka akapitów o tym, że wieki temu w tym kraju był chlew obsrany gównem, i było źle i zachód to zauważał, i próba jakiegoś połączenia tego z niemieckim kolonializmem.
Przez ćwierć millenium trwania kolonialnej narracji Polskę spotykały kolejne klęski – od matki wszystkich tragedii, czyli rozbiorów, poprzez krwawo tłumione powstania podczas II wojny światowej aż po koszty transformacji.
Jesteśmy kolonią niemiec, bo w okresie imperialnym zachodnie (jakoś dziwnie autor pomija wschodnie) imperia chciały nas włączać do swojego imperium. A potem ciach, przeskakujemy do czasów dzisiejszych, i nie pytajcie co te okresy łączy, w końcu XVIII czy XIX a XXI wiek to prawie to samo.
Mamy do czynienia z typową relacją kolonialną, w której kolonizowani aspirujący do bycia cywilizowanymi odrzucić muszą swoją tożsamość poprzez odtworzenie kolonialnego rozdzielenia.
A może autor nie ma oczu, ani uszu, i nie widzi że ludzie w tym kraju chcą żyć na poziomie zachodnim i żyć w kraju gdzie można decydować o sobie i być wolnym, gdzie oligarchowie i kapłani nie dyktują jak żyć?
Jeśli podmiot pragnie być nowoczesny, przenosi wszystkie swoje lęki i to, czego w sobie nie akceptuje, na Innego.
Tutaj atak na prawicę i kler? To prawica przecież w taki sposób reaguje na rzeczy nieszkodliwe które często nawet ich nie dotyczą, jak geje, ekologię, wegetarianizm, i tak dalej.